Autor Wiadomość
Henryk
PostWysłany: Śro 8:53, 14 Wrz 2011    Temat postu:

Do tego tematu trafiłem przypadkowo, szukając wydawcy "Życia Mysłowic". Jestem szokowany znieczulicą społeczną na temat "pomyłek" organów tego typu jak prokuratura, policja, czy sąd. Zero reakcji, komentarzy, na temat tego typu zdarzeń, a przecież każdy z nas może być pomówiony przez tego typu organ państwowy. Smutny
PiCzu
PostWysłany: Sob 13:08, 08 Wrz 2007    Temat postu:

Zenada ten nasz prezydent... powinni go wywalić....
Tofik
PostWysłany: Czw 16:55, 06 Wrz 2007    Temat postu: [Życie Mysłowic] Pomyłka

SPOKOJNIE ,TO TYLKO TAKA MAŁA POMYŁKA

Katowicka Prokuratura Okręgowa chciała oskarżyć Piotra Rychwalskiego pracującego w mysłowickim magistracie kierowcę o składanie fałszywych zeznań w sprawie usiłowania zabójstwa prezydenta Grzegorza Osyry w styczniu 2003 roku. Tyle ze Rychwalski ani tej, ani żadnej innej sprawie przed wymiarem sprawiedliwości zeznań nigdy nie składał. Śledczy w końcu go przeprosili, choć w ich opinii ... nic się nie stało. Specjalnie to nie dziwi, bo w IV RP bezpodstawne rzucanie oskarżeń staje się powszechne.

Za rok minie 20 lat odkąd Rychwalski pracuje w Urzędzie Miasta. Ma opinię sumiennego, punktualnego i koleżeńskiego. Nigdy nie wchodził w konflikt z prawem, z żadnego powodu nie musiał biegać po sądach, prokuraturach, ani tłumaczyć się policji.
Nawet psa czy kota nie darzyło mi się potrącić, choć choć zasiadam za kółkiem ładnych parę lat. Do skrzynki pocztowej też zaglądam bez drżenia rąk i bicia serca. Nie mam zaległości w elektrowni, gazowni, ani spółdzielni mieszkaniowej – próbuje żartować Piotr Rychwalski, choć kilka dni temu wcale nie było mu do śmiechu.

Wezwany w związku z podejrzeniem

Gdy doręczono mu pismo z katowickiej „okręgówki” najpierw się zdziwił. Kiedy otworzył kopertę – osłupiał. Dowiedziałem się, że mam stawić się przed prokuratorem, bowiem jestem podejrzany o składanie fałszywych zeznań w sprawie próby zabójstwa prezydenta Grzegorza Osyry. Byłem tą informacją porażony: nie dość, że w ogóle nie byłem świadkiem tych wydarzeń, mało tego, nie znałem osoby pana Osyry pełniącego wówczas obowiązki gospodarza miasta, to na dodatek nigdy nie składałem zeznań w tej sprawie. A tu nagle dowiaduje się, że kłamałem i do tego jestem podejrzany, a za przestępstwo, o które mnie oskarżają można pójść za kratki na kilka lat – nie kryje zdenerwowania Rychwalski. Kolejne dni, które zostały do wizyty w prokuraturze były dla niego koszmarem. Nie mógł jeść, spać, normalnie pracować.
Nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca. Zastanawiałem się tylko, jak można podejrzewać uczciwego człowieka, który sale sądową i gabinet prokuratora widział co najwyżej w telewizji. Niewiele brakowało, a całą tę sytuację przypłaciłbym zawałem – dodaje.
Wkrótce okazało się, że sprawa jest prawdopodobnym elementem układanki śledczych polujących od dłuższego czasu na prezydenta Osyrę, jaka zaczęła się wiosną tego roku po złożeniu zeznań przez Marka H., zwolnionego dyscyplinarnie z pracy za wyłudzenie kilku tysięcy złotych zagranicznej delegacji, na której nie był. Co prawda Marek H. usłyszał w tej sprawie zarzuty i znalazła ona finał w sądzie, to wcześniej z zemsty za zwolnienie z pracy złożył zeznania obciążające prezydenta Osyrę, jakoby w styczniu 2003 roku sfingował napad na siebie. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Osyra dla rządzącej partii jest niewygodny, bo z niej się nie wywodzi. Ale ośmielił się wygrać wybory. Najlepiej zaś dyskredytuje się przeciwników politycznych stawiając im zarzuty.
Zapewne może mieć to związek z nagonką na moją osobę, formułowanymi wobec mnie oskarżeniami, zarzucenia sideł na mnie za wszelką cenę. Szczerze współczuję naszemu pracownikowi, bo akurat wiem, co przeszedł- komentuje prezydent Osyra.

Pomylili się, ale nic się nie stało

Nim Rychwalski stawił się w katowickiej prokuraturze, wystosował do śledczych pismo, w którym wyjaśniał, że zaszło nieporozumienie.
Bardzo wyczerpujące, muszę przyznać. Nie pamiętam, by nawet osoby, co do których mamy nakaz przeszukania mieszkania składały tak obszerne wyjaśnienia- skwitował nieco ironicznie prokurator Tomasz Tadla, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach, którego reporterzy ,,ŻM” odwiedzili w dniu przesłuchania Piotra Rychwalskiego.
Cóż, skoro ten pan został wezwany to musi być coś na rzeczy- ciągnął swój wywód Tadla. Zmienił front, gdy chwilę potem okazało się, że Rychwalski jest niewinny, zaszło nieporozumienie, a prokurator, który miał najpierw go przesłuchać musiał pracownika mysłowickiego magistratu przeprosić. Bynajmniej nie był to śledczy, który Rychwalskiego wzywał, bo ten akurat wyjechał do Leszna.
Takie praktyki to powszechna metoda prokuratury? pytamy z przekąsem prokuratora Tadlę. Rzecznik prokuratury: Zdarza się nam to bardzo rzadko, prawie wcale. Zaszła pomyłka. Po chwili dodaje: Ale przecież nic poważnego się nie stało. Nie pamiętam, by ktokolwiek dochodził roszczeń, choć takie pomyłki już były. Po to jest prokuratura, by tego typu rzeczy wyjaśniać.
Nieco innego zdania jest Piotr Rychwałski, który o horrorze, jaki przeżył chciałby jak najszybciej zapomnieć. Ale przecież oskarżyć można każdego. Nic nie szkodzi. Kto następny?

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group