Forum Mieszkańców Mysłowice

Tofik

Życie Mysłowic :
Mysłowice znalazły się na 15 miejscu prestiżowego rankingu
miesięcznika „Forbes” na najatrakcyjniejsze polskie miasto
dla biznesu, w kategorii miejscowości do 100 tysięcy
mieszkańców. Wyżej nie ma w tym zestawieniu żadnego
samorządu z naszego regionu.

Mogę tylko pogratulować. Znam ten ranking. Z tego co pamiętam, w
pierwszej trzydziestce, w tej kategorii znalazło się tylko pięć
miejscowości z naszego regionu i to w większości na końcu zestawienia.
Z sukcesu Mysłowic trzeba się cieszyć, natomiast wynik całego
województwa, budzi lekki niepokój

Zostańmy przy Mysłowicach. Czy dla polityków taka informacja
ma jakieś znaczenie?

Na pewno ma, chociażby w kontekście uzupełnienia wiedzy o tym, że
pewne miasta radzą sobie lepiej, a inne gorzej w unijnej rzeczywistości.
Zadaniem polityków jest dbanie o harmonijny rozwój całego kraju.
Jeżeli Mysłowice dobrze wypadają w rankingach to znaczy, że
ingerencja państwa nie jest tutaj aż tak bardzo potrzebna (śmiech).

Proszę nie żartować. Kieruje Pani w Klubie Parlamentarnym
Prawa i Sprawiedliwości specjalnym zespołem zajmującym się
funduszami unijnymi. Doskonale Pani wie, że spora część polskich
samorządów opiera swoją strategię rozwoju na finansowym
wsparciu z Unii Europejskiej. Najważniejsze decyzje zapadają w
Warszawie. Mysłowice nie mogą niestety liczyć na parlamentarny
lobbing, ponieważ nie mają „swojego” posła, ani senatora.
Jesteśmy na straconej pozycji?

Proszę nie kreować spiskowych teorii. Parlamentarny lobbing jest
sprawą dosyć pożyteczną i może pomóc w forsowaniu lokalnych
inicjatyw. Nie na tym jednak opiera się logistyka podziału prawie 100
miliardów euro, jakie możemy wydać w latach 2007 – 2013. Podczas
każdego spotkaniu, na którym pada podobne pytanie, odpowiadam, że
za powodzenie wniosku odpowiada przede wszystkim jego autor.
Proceduralne sita są tak gęste, że błędnie, lub nieciekawie
skonstruowany projekt nie ma szans. Bez względu na osobę, partię czy
instytucję, która się za nim wstawiła. Podam dwa przykłady.
Poproszono mnie w ubiegłym roku o wsparcie dwóch wniosków o
unijne dotacje na budowę boisk. Oba projekty przepadły. Nie spełniały
formalnych warunków i moje nazwisko nic tutaj nie pomogło. Od tego
czasu bardzo ostrożnie podchodzę do tematu popierania wniosków. Nie
składam podpisu pod dokumentem, jeżeli nie mam 100 procentowej
pewności, że jest poprawny.

A mysłowickie projekty poparłaby Pani?

Jeżeli byłyby Ok., to dlaczego nie?

Na przykład z powodów politycznych.

Proszę nie szukać problemu tam, gdzie go nie ma. Jeszcze raz
powtarzam, że unijnych dotacji po prostu nie da się rozdzielić według
politycznego klucza. Nie wyobrażam sobie, aby jakikolwiek polski rząd
„karał finansowo” obywateli za to, że wybrali takie, a nie inne władze
samorządowe, albo przedstawicieli w parlamencie. Mam świadomość,
że polskie media nie sprzyjają PiS-owi i w związku z tym nasze intencje
bywają przedstawiane opinii publicznej w fałszywym świetle...

...Jak choćby głośna ustawa o „wecie wojewody”, której była Pani
współautorką? Dzięki temu przepisowi partia rządząca chciała
przejąć kontrolę nad rozdziałem środków unijnych w regionach, na
przykład w województwie śląskim, gdzie władzy samorządowej PiS
nie sprawuje.

Ustawa o wecie wojewody nie broni interesów partii rządzącej, lecz
całego kraju. Ma zapobiegać przejmowaniu unijnych dotacji przez
regionalne, polityczno-biznesowo-towarzyskie układy, których
uczestnicy myślą tylko o sobie nie patrząc na dobro Polski. Proszę
pamiętać, że nasz rząd musi tłumaczyć się w Brukseli z każdego
wydanego centa. Dostaliśmy prawie 100 miliardów euro na
podciągnięcie poziomu cywilizacyjnego Polski do starych krajów
członkowskich wspólnoty. Równocześnie musimy wyrównać
wewnętrzne dysproporcje między Polską A i B. Weto wojewody jest
potrzebne, aby sytuacja w regionach nie wymknęła się spod kontroli i
ktoś nie zaczął wyskakiwać przed szereg. Poza tym jest już gotowy
projekt zmiany treści kontrowersyjnej uchwały, gdzie słowo „weto”
zastąpimy sformułowaniem „specjalny nadzór wojewody”.

Nie boi się Pani politycznych komentarzy po wizycie w
Mysłowicach?

Nie muszę się niczego obawiać, bo nigdy nie podejmuję działań g
godzących w powagę stanowiska, które piastuję. Mogę się tylko
cieszyć, że w Mysłowicach pojawił się dobry klimat do rozmów o
środkach unijnych. Z rankingu, od którego zaczęliśmy rozmowę, wynika
że macie dobrą pozycję startową i byłoby grzechem jej nie
wykorzystać. Ja zaś z kolei wiem, o jaką stawkę toczy się gra. Prawie
sto miliardów euro nie jest kwotą wirtualną, lecz żywą gotówką, która
czeka na najlepsze samorządy.

W PiS odpowiada Pani także za kształtowanie wizerunku waszego
klubu parlamentarnego. Łatwo promować tak kontrowersyjną
strukturę, jak Prawo i Sprawiedliwość?

Nie przesadzajmy z tą kontrowersyjnością. Z drugiej strony dla każdego
działania promocyjnego nie ma nic gorszego, niż nijakość lansowanego
produktu. A PiS jest raczej wyrazisty.